poniedziałek, 5 października 2015

Nasz nowy dom.

Następnego dnia
Niestety nie wyrobiliśmy się przed zmrokiem i musieliśmy zatrzymać się i przenocować wśród przydrożnych drzew.
Następnego dnia zbudziłam Adama jeszcze przed świtem. Wydawał się trochę na mnie zły za to, jak wcześnie go obudziłam, ale nie miał czasu żeby marudzić, gdyż już chwilę po tym ruszyliśmy w drogę. Było przed południem, gdy doszliśmy do wejścia dużej jaskini wysoko w górach. Wiedziałam, że to właśnie w tym miejscu powinniśmy zamieszkać. Podróż była męcząca i długa, więc niezmiernie cieszyłam się, że po wszystkich trudach tej wyprawy nareszcie dotarliśmy do celu.
Może nie wyglądało to tak niesamowicie, ale i tak bardzo mi się podobało :)
Miałam nadzieję, że w tym miejscu zostaniemy do końca naszych dni...
A jeśli nie, to chcę iść dalej z Adamem. Bez niego to wszystko nie byłoby takie samo...
Trzymajcie kciuki xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz