poniedziałek, 5 października 2015

Koniec.

Po czterdziestu latach
Modliłam się do naszego Boga abyśmy zeszli z tego świata razem. Nie chciałam nigdy go opuszczać, zostawiać. Nie chciałam też żyć bez niego, nigdy. To pragnienie nie zniknie. Będzie trwało do samiutkiego końca.
"Jestem pierwszą żoną, a ostatnia żona będzie moim odbiciem."

Na grobie Ewy
"ADAM: Gdziekolwiek była ona, t a m był Raj."
Ona była moim rajem... Przy niej niczego nie było mi trzeba... A teraz? teraz jej już nie ma... Zostałem sam... Bez niej jestem niczym... Jestem pusty...

Nasz nowy dom.

Następnego dnia
Niestety nie wyrobiliśmy się przed zmrokiem i musieliśmy zatrzymać się i przenocować wśród przydrożnych drzew.
Następnego dnia zbudziłam Adama jeszcze przed świtem. Wydawał się trochę na mnie zły za to, jak wcześnie go obudziłam, ale nie miał czasu żeby marudzić, gdyż już chwilę po tym ruszyliśmy w drogę. Było przed południem, gdy doszliśmy do wejścia dużej jaskini wysoko w górach. Wiedziałam, że to właśnie w tym miejscu powinniśmy zamieszkać. Podróż była męcząca i długa, więc niezmiernie cieszyłam się, że po wszystkich trudach tej wyprawy nareszcie dotarliśmy do celu.
Może nie wyglądało to tak niesamowicie, ale i tak bardzo mi się podobało :)
Miałam nadzieję, że w tym miejscu zostaniemy do końca naszych dni...
A jeśli nie, to chcę iść dalej z Adamem. Bez niego to wszystko nie byłoby takie samo...
Trzymajcie kciuki xx

Wędrówka.

Prawie dwa tygodnie później...
Wędrujemy już długi czas, ale wciąż nie znaleźliśmy miejsca odpowiedniego dla nas. Jak dla Adama każde miejsce byłoby dobre, ale według mnie musi być ono idealne i dostosowane do naszych potrzeb. Na szczęście nie kłóci się ze mną tylko idzie dalej. Bardzo bolały mnie już nogi, więc zrobiliśmy sobie krótką przerwę, dlatego teraz mogę do was napisać. Niestety Adam bardzo mnie ponagla i mówi, że skoro powiedziałam mu, że miejsce naszego właściwego miejsca spoczynku jest niedaleko powinniśmy iść, zanim zapadnie zmrok.
Życzcie nam powodzenia! x

Wygnanie.

...
Wszystko zniszczyłam. Złamałam obietnicę daną naszemu Bogu i teraz nadeszły konsekwencje. Zostaliśmy wygnani z naszego pięknego Ogrodu, który teraz wydaje się niczym więcej wspaniałym wyobrażeniem. Czuję, że zawiedliśmy naszego Boga. Eksperyment się nie powiódł, nic nie poszło tak jak powinno.
Żałuję, że posłuchałam tego węża i dałam się skusić. To była zła decyzja, za którą przyszło nam ponieść konsekwencje...
Jednak mimo to jestem szczęśliwa. Mam Adama, to on jest dla mnie najważniejszy. Uszczęśliwia mnie. Kocham go ze wszystkich sił, choć nie wiem dlaczego. Nie chcę wiedzieć, nie potrzebuję tej wiedzy. On również kocham mnie. Kocha tak, jak potrafi.
Kocham go i pragnę pokochać wszystko co czyni i co go interesuje, dlatego proszę go by śpiewał. chociaż bardzo tego nie lubię.
Myślę, że kocham go tylko dlatego, że jest mężczyzną i jest mój.
Nie znam innego powodu.
Jestem tylko kobietą - pierwszą, która kocha tak mocno i być może z braku wiedzy na ten temat robię źle.
Ale nie chcę teraz o tym myśleć. Nie chcę zasiewać w swym sercu coraz to nowych wątpliwości.
A teraz przepraszam, jednakże muszę już iść. Adam mnie woła. Musimy znaleźć swoje miejsce na tej wielkiej Ziemi.
Do napisania xx

Piękny świat.

Sześć dni później...
Od rana pracowałam nad udoskonaleniem naszego miejsca zamieszkania i trzymałam się z dala od Adama, mając nadzieję, że zatęskni, poczuje się samotny i przyjdzie do mnie. Niestety nie zrobił tego. Było mi przez to później trochę smutno, ale zrozumiałam, że pewnie za bardzo się wstydził, dlatego nie przyszedł.
W południe zakończyłam pracę i postanowiłam trochę odpocząć. Biegałam za motylami i pszczołami zachwycając się ich pięknem. Rozkoszowałam się pięknem kwiatów. Adam nie dba o ten piękny świat. Jestem niemalże pewna, że nie obchodzi go nic poza budowaniem szałasu chroniącego go przed cudownym deszczem.
Nie wiem co robić. Jest tak bardzo nieczuły na wszystko co go otacza. Nie zauważa chyba podniosłości tego miejsca, tego, jak jest ono wspaniałe. Martwię się, co będzie dalej. Chyba go pokochałam...
Napiszę niebawem, Ewa xx

Coraz lepiej!

Trzy dni później...
Hej!
U mnie i Adama jest coraz lepiej. Wciąż się poznajemy i rozmawiamy, coraz lepiej się dogadując. W ostatnich dniach zadałam sobie trud nazwania zwierząt. Nie było to bardzo trudne zadanie, ale wiem, że on by mu nie podołał. Jest więc mi głęboko wdzięczny, że to zrobiłam i nie nakazałam mu sobie pomóc. Myślę, że czuje dzięki temu ulgę, gdyż nie ma on tak wielkiej wyobraźni, a nazwanie wszystkiego jest bardzo ważne, aby każdy mógł wiedzieć kim jest. Nie wyobrażam sobie nie wiedzieć, że jestem Ewa lub, że jestem kobietą. Ta wiedza jest bardzo przydana, dlatego trzeba było w końcu wszystko nazwać. Rozstawiłam również wiele tabliczek, które pomogą nam odnaleźć się w Parku Niagara, jak nazwałam miejsce, w którym żyjemy. Bardzo podoba mi się ta nazwa, jestem pewna, że memu towarzyszowi również.
Odezwę się niebawem,
Ewa xx

niedziela, 4 października 2015

Cień Adama.

Tydzień później
Cześć wam!!! :D
To znowu ja ^-^
Wiem, że notka była dawno, bo aż tydzień temu, ale przez ten czas dużo się nie zmieniło.
Chodziłam za Adamem niczym jego cień, chcąc się z nim zaprzyjaźnić, ale niewiele to dało. Musiałam cały czas mówić, gdyż jest on bardzo nieśmiały i wciąż się mnie boi, ale mi to nie przeszkadza. W końcu się do tego przyzwyczai ;) Wydawało mi się nawet, że jest ucieszony moją obecnością u jego boku.
Mam jednak nadzieję, że przełamie się już wkrótce i będziemy mogli normalnie rozmawiać.
No nic... Do kiedyś!!!